Prawdopodobnie, nigdy w życiu sam nie zrobiłeś prania. Bo i po co miałbyś je robić, jeśli wyręcza Cię w tym zatroskana mama, a u babci to ona przejmuje ten okropny obowiązek, najczęściej również z troski. A są tez momenty, gdy dziewczyna wpadnie coś Ci przeprać. Jednym słowem – to nie dla Ciebie. A raczej nie było dla Ciebie, dopóki nie musiałeś sam wziąć się za stertę, leżącą w łazience. Mama się zbuntowała, babcia już nie ma siły, a dziewczyna wyjechała? Na Ciebie czeka kosz pełen brudnych skarpet i spoconych T-shirtów? Spokojnie! Z kilkoma radami od nas, dasz radę.
Po pierwsze przełam się i wejdź do tej nieszczęsnej łazienki. Przełam strach i wyciągnij wszystkie brudy z kosza. To podstawa, bez której nie zaczniesz. Na początku należy te brudy posegregować, zgodnie z zasadą kolorystyczną: białe to białe, czarne to czarne i pod żadnym pozorem nie łącz tych kolorów w praniu. Segregacja jest prosta, bo polega na oddzieleniu kolorów jasnych od ciemnych. I oto kończy się punkt pierwszy.
Drugą czynnością jest zapoznanie się z metką: na ubraniach pisze w ilu stopniach możesz prać daną rzecz, w jakim programie najlepiej. Nie musisz bawić się w detektywa, czy testera. Wystarczy przejrzeć metki i rzeczy, które pierze się w podobny sposób, wyprać razem (z zachowaniem podziału na kolory). Tutaj również mała dygresja: gdy będziesz trzymać w ręku każda rzecz, sprawdź czy nie ma w kieszeniach reszty z ostatnich zakupów, zasmarkanej chusteczki czy innych skarbów. One nie pomogą w praniu.
Trzecim punktem jest nastawienie prania. Gdy już masz przygotowane i posegregowane rzezy, umieść je w bębnie (tylko nie za dużo naraz!), a następnie wybierz odpowiedni program w pralce. Ta czynność jest banalna, ponieważ każdy program masz zaznaczony. Jeśli sprawnie obsługujesz komputer – z tym również dasz sobie radę.
I ostatni, wbrew pozorom najważniejszy punkt czwarty. Dotyczy on wyjęcia prania,|
o którym sporo osób zapomina. Nie warto tego zrobi, ponieważ pranie zacznie stęchnięć w pralce, będzie brzydko pachnieć i całą czynność trzeba zaczynać od nowa. A tego już chyba nikt by nie chciał.